niedziela, 16 października 2011

Wehikuł czasu


Kiedyś ktoś z Was napisał w komentarzach, że najlepszych przyjaciół poznajemy na studiach. Jednak czy to prawda? Po liku tygodniach chodzenia na uczelnię, jedyne co mogę stwierdzić to to jak bardzo tęsknię za znajomymi z liceum, za starą klasą. I wiele bym oddała, żeby znowu cofnąć się rok wstecz, żeby co tydzień w piątki chodzić do naszego ulubionego pubu i śpiewać „Wehikuł czasu” albo „Use somebody”. Każda piosenka, która była zaśpiewana tamtego czasu kojarzy mi się z każdą osobą z grona moich znajomych. Fajne uczucie, bo wiem, że dzięki temu o nich nie zapomnę. Czasem słysząc te piosenki tak bardzo przed oczami staje mi ten obraz sprzed roku, że aż łezka się zakręci.
Pewnie powiecie co stoi na przeszkodzie, żeby znowu robić takie piątki, przecież w końcu nadal weekendy mamy wolne, przecież nadal mieszkamy w jednym mieście albo okolicach. Jednak tak naprawdę to nie jest takie proste. Zaczęły się studia, dużo obowiązków i co z tym idzie mniej czasu.
Moja przyjaciółka ostatnio powiedziała, że chyba się starzejemy, bo brak chęci wyjścia zwalamy na brzydką pogodę, a tak naprawdę rok temu nie znaliśmy żadnych przeszkód. Czy to słońce, deszcz a i mróz i śnieg to my dzielnie każdy weekend gdzieś szliśmy. A teraz? Mamy październik i każdy siedzi w domu, aż boję się pomyśleć, co to będzie za kilka miesięcy.
Jednak co można poradzić, przecież nikt nie wymyślił wehikułu czasu, żeby się cofnąć. To byłoby za proste. Bo tak, życie nie jest proste. Mimo że wielu takie może się ono wydawać. Ten post zakończę cytatem „naszej piosenki”: „ci wspaniali ludzie nie powrócą już”.

wtorek, 11 października 2011

Nowi ludzie, nowe problemy…

Ludzkie życie polega na ciągłych zmianach. Zmienia się nasze nastawienie na świat, nasze poglądy, nasze otoczenie. Czasem jest to dla nas bardzo dobre,  ale bywa też zgubne.


Poznając nowych ludzi chcemy zrobić dobre wrażenie, a co za tym idzie trochę naginamy prawdę, udajemy, że czegoś nie robimy. Dajmy taki przykład dziewczyna poznaje bardzo miłego i przystojnego chłopaka, Mają ze sobą wiele wspólnych zainteresowań, ale ów chłopak nie toleruje palaczy. Dziewczyna w tym momencie zamiast przyznać się, że pali okłamuje na starcie chłopaka, bo boi się, że ta jedna rzecz może przekreślić ich znajomość, która bądź co bądź nawet porządnie się nie rozwinęła.


Podchody miłosne- tak nazwałam sobie termin oznaczający dobre wrażenie wywarte na osobie, która nam się podoba. Są one różne zazwyczaj polegają na zrobieniu wywiadu. W dzisiejszych czasach nie musimy wypytywać znajomych tej drugiej osoby, co  nasz ideał lubi i czym się interesuje. Wystarczy wejść na jego profil na facebooku i już widzimy jakie filmy, książki i muzyka go interesuje. Teraz zaczyna się zagłębianie w to, tak więc czytamy te książki, zaczynamy słuchać muzyki, której on słucha. Czasem zdarza się tak, że naprawdę coś nam się spodoba i to jest super, ale wmawianie sobie, że skoro Jasiek tego słucha to ja też muszę i skoro Jasiek lubi Star Wars to ja też muszę jest totalną bzdurą.


Poprzez takie myślenie zacierają się nasze pasje, a czasem naprawdę warto być sobą, bo akurat kto wie może chłopak, za którym szalejesz pokocha cię taką jaką jesteś. I może właśnie ta niezależność sprawi, że odkryje w tobie coś interesującego, coś czego nie zna. Może twoje pasje spodobają mu się bardziej od jego własnych. Nie przekonasz się dopóki nie spróbujesz.

poniedziałek, 26 września 2011

Someone come, and someone come and save my life...

Czy też Wam się zdarza mieć chwile zwątpienia? Czy też pomimo tego, że wszystko układało się dobrze, nadchodzi chwila kiedy czujecie się źle? Kiedy nie wiecie, czy podjęliście dobre decyzje, kiedy odpuszczacie, bo tak wygodniej? 

Ja własnie mam taką chwilę, siedzę w pustym ciemnym pokoju słucham City&Colour i słyszę w refrenie „Someone come and, someone come and save my life” i tak bardzo bym chciała, żeby właśnie ktoś wszedł i ocalił moje życia od tego depresyjnego myślenia. 

Większość powie, że szukam sobie problemów na siłę, może to i prawda, jednak czasami dopada mnie chwila depresji. Chwila, w której analizuję swoje życie. Wnioski? Wnioski są jeszcze bardziej przywalające, bo nie dość, że nie wiem, co chcę robić w życiu, to nie mam z kim iść przez to życie. A przyjaciele?- powiecie. Przyjaciele- owszem są, ale przyjaciel nie da mi takiego ciepła jakiego mi brakuje. 

Kolejne pytanie, które postawiłam to to dotyczące ryzyka? Telewizja i sztuka pokazuje nam jak młodzi ludzie rzucają wszystko dla kogoś, dla ukochanej osoby i zazwyczaj wszystko się kończy happy endem. Jednak czy w prawdziwym życiu jesteśmy gotowi podjąć taką decyzję? Znam parę osób, które tak zrobiły i faktycznie może happy endem się nie skończyło, ale są razem, są szczęśliwi, ale jakieś tam problemy będą zawsze. Czy ja potrafiłabym tak zrobić jak oni? Rzucić dotychczasowe życie i wyjechać? Trudno mi powiedzieć, ale patrząc na nich, myślę, że jeśli kierowałoby mną naprawdę mocne uczucie byłabym w stanie to zrobić. Bo co to szkodzi? Zawsze można wrócić.


poniedziałek, 19 września 2011

Romantyczność..



Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach nie ma prawdziwych romantyków. Nie istnieją, wyginęli parę epok wstecz. Jednak czy wszyscy? To zależy jak rozumiemy słowo romantyk.
Romantyk. Pierwsze co przychodzi mi na myśl kiedy wypowiadam to słowo to mężczyzna siedzący na werandzie drewnianego domku i czytający książkę. Mężczyzna, który uśmiecha się, kiedy ubrudzę się mąką podczas pieczenia ciasta. Mężczyzna, który kiedy płaczę trzyma mnie za rękę i nie wpada w panikę. Mężczyzna, dla którego jestem całym światem. Dziwne skojarzenie, ale każdy ma swoje. A jakie wy macie?
Jednak uważam, że romantyka możemy odszukać w każdym człowieku. Nawet tym, który na pierwszy rzut oka nie wydaje nam się skłonny do takiego określenia. Wystarczy zajrzeć głębiej, we wnętrze danego człowieka.
Romantyk to nie tylko wielbiciel nocnych spacerów przy blasku gwiazd, romantyk to także mężczyzna, dla którego nie jest się obojętną. Mężczyzna, który jest gotów poświęcić swoje plany, pasje dla drugiej osoby.
Czy spotkałam kogoś takiego? Trudno mi odpowiedzieć, bo może nie zagłębiłam się wystarczająco głęboko. Czy poznam? Mam nadzieję, że tak, bo najgorsze czego się boję to iść przez życie samotnie.

czwartek, 28 lipca 2011

People always live..

..ale prawdziwi przyjaciele pozostają na zawsze. Tak, to prawda, osoby, które uważamy za swoich "przyjaciół" często odchodzą. A to po zakończeniu szkoły, a to z początkiem roku szkolnego.
Cofnijmy się do początku.. Kiedy po raz pierwszy zaobserwować można odchodzenie znajomych. Oj tak.. musimy się cofnąć sporo w naszą przeszłość... Do czasów przedszkola. Pamiętam, że miałam wtedy najlepszą koleżankę-Anię. Byłyśmy nierozłączne, ale jak tylko przedszkole się skończyło, przyjaźń z Anią również. Kolejny etap podstawówka.. Pierwsze przyjaźnie, spotkania po lekcjach, nocowania i wspólnie spędzane wakacje. Etap dość fajny, bo trwający aż 7 lat, więc powinniśmy być zżyci ze swoją paczką czy nawet klasą. Jednak po milionach łez na zakończeniu szóstej klasy już po paru miesiącach mamy nowych znajomych z kolejnego etapu-gimnazjum. Tam poznajemy nowych znajomych, pierwsze wagary, bo wcześniej to wszyscy grzeczni baliśmy się gniewu rodziców, a tutaj już tak nie jest. Pierwsze zainteresowania płcią przeciwną, pierwsze zauroczenia i złamane serca. Trzeci etap- szkoła średnia.. Tutaj już się już robi najciekawiej. Pierwsze całonocne imprezy, miłości i wspólne krycie a to przed rodzicami, a to przed nauczycielem, bo akurat kolegę nagle bardzo rozbolała głowa i musiał się zwolnić "do domu" albo miał ważną sprawę do załatwienia, której przełożyć nie mógł, bo inaczej wszyscy byśmy zginęli.
Jednak tak. Z biegiem czasu każdy odchodzi, ale prawdziwi przyjaciele pozostają z nami na bardzo długo. Tylko jest jeden mały haczyk.. takie przyjaźnie trzeba pielęgnować latami. Jeśli przyjacielem nazywasz osobę poznaną przed miesiącem- nie masz pojęcia czym jest przyjaźń. Przyjaźń to nie tylko dobre chwile, ale także milion wylanych łez, tysiące kłótni, pomimo których nadal wiemy, że bez tej osoby nie potrafimy żyć. Przyjaciel to ktoś najważniejszy.. Dlaczego? Bo jest prawdziwy i znamy się na wylot. A co pozostaje nam po całej reszcie? Konta na facebooku czy innych portalach społecznościowym, a jak dobrze się uda to suche "cześć" rzucone gdzieś na mieście.Warto? Pewnie z niektórymi osobami nie warto ciągnąć znajomości, ale przecież nie ze wszystkimi. Zastanówmy się kogo losy nas obchodzą, kogo chcemy znać? I zróbmy coś niż tylko "cześć" albo "lubię to" pod postem na tablicy.
Ludzie zawsze odchodzą, ale wszystko zależy od nas..

czwartek, 21 lipca 2011

Krok w dorosłość

Wielu z nas uważa, że krokiem w dorosłość jest osiągnięcie osiemnastu lat, ale pierwsza dojrzałą decyzję podejmujemy już rok później wybierając odpowiednią uczelnię, kierunek. Innymi słowy studia, które sprawią jak potoczy się nasze życie przez najbliższe kilka lat.
Okres liceum jest czasem wielu zmian. Rzadko spotykam ludzi, którzy przychodząc do szkoły średniej wiedzieli jaki kierunek podejmą za trzy lata. Oczywiście zdarzały się wyjątki, ale naprawdę można policzyć je na palcach jednej ręki.  
A czy liceum zmieniło ludzi też pod względem odbierania świata? Na pewno inni znajomi, na podobnym poziomie intelektualnym inaczej wpłynęli na nas, na nasze postrzeganie świata. Wielu znajomych, którzy żyli wyłącznie imprezami spoważniało, zaczęło pracować, rozwijać pasje. Jednak widać różnicę między tym szesnastolatkiem a dziewiętnastolatkiem. Wielu moich kolegów w pierwszej klasie imprezowało tak, że nie pamiętali połowy imprezy, jednak z biegiem czasu zaczęło to się zmieniać. Zdarzało się coraz więcej wyjść, gdzie to nie alkohol był atrakcją, a samo spotkanie z przyjaciółmi. Jednak, żeby to zrozumieć trzeba przejść tę fazę "bycia cool". 
Z wiekiem dostrzegamy inne priorytety niż koledzy do zabawy. Zatem kogo wtedy chcemy przy sobie? Zazwyczaj jest pierwsza prawdziwa miłość, nie taka na chwilę, ale taka której śmiało mówimy: kocham cię. Są to też przyjaciele, którzy są z nami niezależnie od tego co się dzieje i jeśli dobrze trafimy ci przyjaciele zostaną nam na całe życie.
Tytuł postu brzmi "Krok w dorosłość". Tak. Zakończenie liceum jest dużym krokiem w dorosłość. Teraz to od nas zależy, co będziemy robić w swoim życiu. Idąc na studia sami będziemy musieli pilnować siebie, żeby się uczyć, bo tam nie będzie telefonów do rodziców, że syn nie przychodzi na zajęcia i ma same niepozytywne oceny. Boimy się tego pierwszego dnia, gdzie wszystko jest nowe i nieznane. Boimy się, że znowu zmieniamy otoczenie. Z jednej strony to duży plus, poznanie kogoś nowego, ale z drugiej spory minus, gdyż klasa i znajomi z liceum byli już znani i wiedzieliśmy czego się spodziewać z nadejściem roku szkolnego.
A Wy jak uważacie? Jesteście podekscytowani nowym etapem w życiu czy wolicie coś znajomego, bezpiecznego?

środa, 25 maja 2011

Czy naprawdę nie ma już normalnych facetów?

Mieszkamy w kraju, w którym jest prawie trzy miliony mężczyzn, z czego w samej Warszawie jest około 800 tysięcy miłośników płci pięknej. 
Dlaczego zatem tak trudno trafić na tego właściwego? Matematyczna strona odpowiada: to proste, przecież mężczyzn jest mniej niż kobiet. Jednak w naszym kraju, mieście jest wielu samotnych mężczyzn. Dlaczego zawsze trafiamy na mężczyzn, którzy sprawiają nam miłosne rozczarowania, a nie na tego jedynego? Czemu więc nigdy nie możemy na nich trafić, a jak już trafiamy to na takich, dla których priorytetem jest wyłącznie seks. Oczywiście jest on ważnym elementem związku, ale nie każdą znajomość rozpoczęta seksem może przerodzić się w długi szczęśliwy związek. Czasem warto wstrzymać się, mimo że hormony szaleją. Potem jest to większa przyjemność- iść do łóżka z kimś komu ufamy, kogo przede wszystkim kochamy. 
Często nawet szukamy mężczyzny na siłę, bo wypadałoby mieć kogoś. Jesteśmy aż tak zdesperowane, tym że jesteśmy same, iż widok każdej zakochanej pary na ulicy, w barze wprawia nas w depresję. Pytamy siebie, co z nami jest nie tak? Mamy za dużo kilogramów, za mały biust, złą fryzurę czy jednak przyczyna naszej samotności leży zupełnie po innej stronie. Krytycznie patrząc na siebie tak samo krytycznie patrzymy na potencjalnych kandydatów do związku. Może zwyczajnie mamy zbyt określone ideały, skupiamy się na przyrównywaniu facetów do znanych seksownych aktorów, muzyków etc. Czyżbyśmy powinny obniżyć nasze wymagania i w każdym spotkanym mężczyźnie dostrzegać coś interesującego? Może wada jednego jest zaletą tego drugiego? Nie przekonamy się dopóki nie spróbujemy.