Pewnie większość z Was powie, że to bzdura, aby jedna osoba decydowała o naszym szczęściu, życiu. Jednak jestem zdania, że tak- jedna osoba może sprawić, że tracimy sens istnienia. Nic się wtedy nie liczy, a marzenia z przeszłości nie cieszą. Liczy się tylko jedno, aby ta osoba wróciła, aby była z nami.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego aż tak bardzo potrafimy uzależnić się od drugiego człowieka? Do tego stopnia, że nie wyobrażamy sobie innego życia niż przy jego boku. Mnie o to nie pytajcie. Po prostu nie wiem. Możemy tylko snuć przypuszczenia, dlaczego tak się dzieje.
Wiemy wtedy tylko jedno, że nic nie zastąpi nam tej osoby. "Nawet złote, złote alkohole nigdy nie zastąpią jej". Osoba ta jest w tym czasie dla nas narkotykiem. Taką własną odmianą heroiny, która rozpieprza nam głowę, nie daje normalnie funkcjonować. Jak długo trwa ten stan? Sama nie wiem. To zależy od człowieka. Każdy jest inny i każdy inaczej przeżywa nieszczęśliwe relacje.
Jednak cierpiąc uodparniamy się na ból i stajemy się podobno szlachetniejsi. W takich sytuacjach dobry przyjaciel pomoże, a czas pozwoli zapomnieć, a jak nie to po prostu pozwoli aby nasze emocje nie były aż tak silne.