Czy też Wam się zdarza mieć chwile zwątpienia? Czy też pomimo tego, że wszystko układało się dobrze, nadchodzi chwila kiedy czujecie się źle? Kiedy nie wiecie, czy podjęliście dobre decyzje, kiedy odpuszczacie, bo tak wygodniej?
Ja własnie mam taką chwilę, siedzę w pustym ciemnym pokoju słucham City&Colour i słyszę w refrenie „Someone come and, someone come and save my life” i tak bardzo bym chciała, żeby właśnie ktoś wszedł i ocalił moje życia od tego depresyjnego myślenia.
Większość powie, że szukam sobie problemów na siłę, może to i prawda, jednak czasami dopada mnie chwila depresji. Chwila, w której analizuję swoje życie. Wnioski? Wnioski są jeszcze bardziej przywalające, bo nie dość, że nie wiem, co chcę robić w życiu, to nie mam z kim iść przez to życie. A przyjaciele?- powiecie. Przyjaciele- owszem są, ale przyjaciel nie da mi takiego ciepła jakiego mi brakuje.
Kolejne pytanie, które postawiłam to to dotyczące ryzyka? Telewizja i sztuka pokazuje nam jak młodzi ludzie rzucają wszystko dla kogoś, dla ukochanej osoby i zazwyczaj wszystko się kończy happy endem. Jednak czy w prawdziwym życiu jesteśmy gotowi podjąć taką decyzję? Znam parę osób, które tak zrobiły i faktycznie może happy endem się nie skończyło, ale są razem, są szczęśliwi, ale jakieś tam problemy będą zawsze. Czy ja potrafiłabym tak zrobić jak oni? Rzucić dotychczasowe życie i wyjechać? Trudno mi powiedzieć, ale patrząc na nich, myślę, że jeśli kierowałoby mną naprawdę mocne uczucie byłabym w stanie to zrobić. Bo co to szkodzi? Zawsze można wrócić.