wtorek, 29 grudnia 2009

Czy przez jedną osobę może zawalić się świat?

Pewnie większość z Was powie, że to bzdura, aby jedna osoba decydowała o naszym szczęściu, życiu. Jednak jestem zdania, że tak- jedna osoba może sprawić, że tracimy sens istnienia. Nic się wtedy nie liczy, a marzenia z przeszłości nie cieszą. Liczy się tylko jedno, aby ta osoba wróciła, aby była z nami.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego aż tak bardzo potrafimy uzależnić się od drugiego człowieka? Do tego stopnia, że nie wyobrażamy sobie innego życia niż przy jego boku. Mnie o to nie pytajcie. Po prostu nie wiem. Możemy tylko snuć przypuszczenia, dlaczego tak się dzieje.

Wiemy wtedy tylko jedno, że nic nie zastąpi nam tej osoby. "Nawet złote, złote alkohole nigdy nie zastąpią jej". Osoba ta jest w tym czasie dla nas narkotykiem. Taką własną odmianą heroiny, która rozpieprza nam głowę, nie daje normalnie funkcjonować. Jak długo trwa ten stan? Sama nie wiem. To zależy od człowieka. Każdy jest inny i każdy inaczej przeżywa nieszczęśliwe relacje.

Jednak cierpiąc uodparniamy się na ból i stajemy się podobno szlachetniejsi. W takich sytuacjach dobry przyjaciel pomoże, a czas pozwoli zapomnieć, a jak nie to po prostu pozwoli aby nasze emocje nie były aż tak silne.

środa, 16 grudnia 2009

Bezinteresowność- czy to już tylko mit?

Jak często w odpowiedzi na pytanie słyszysz: "A co z tego będę miał?", "Za co?".
Prawie zawsze? No co Ty nie powiesz?

Większość ludzi kieruje się korzyściami jakie mogą czerpać pomagając innym. Przykład z życia: kolega odrobi Ci matematykę, w zamian za to, że Ty przedstawisz go swojej seks-przyjaciółce. Ogół ludzi przystaje na takie układy. Czy jest to słuszne? Szczerze powiedziawszy sama nie wiem, bo często ulegam takim układom. Hahaha, śmieszne. Wiem!

Bezinteresowność zatem to tylko pojęcie słownikowe, które już dawno wyszło z życia? Nie! Oczywiście, że nie. Czasem (raczej rzadko), ale udaje nam się spotkać osoby bezinteresowne, które nam pomogą. Taką osobą powinien być przyjaciel. Tak, powinien! Jeśli Twój przyjaciel nie jest bezinteresowny to chuj z niego, a nie przyjaciel. Dobra, załóżmy, że mamy takiego przyjaciela, który gdy rozpadnie nam się związek, stracimy pracę to mamy prawdziwe szczęście. Bezinteresowność może mieć różne rozmiary. Ktoś po prostu zawiezie Cię w jakieś miejsce nie oczekując, że zapłacisz za wachę, a ktoś odda Ci ostatnie pieniądze, bo Tobie są bardziej potrzebne niż jemu. Jaka ta bezinteresowność by nie była trzeba ją doceniać.

wtorek, 15 grudnia 2009

Związki na odległość, hot or not?

Właśnie, jak to jest? Wielu ludzi zadaje sobie to pytanie, kiedy poznaje osobę podobną do siebie, z którą czuje się świetnie, a każda sekunda spędzona razem sprawia, że serce jest pełne ciepła. Jednak dzieli ich odległość. Czasem mniejsza, czasem większa, ale jednak odległość.

Powiedzmy szczerze, związki na odległość mają swoje zalety. Po pierwsze nie mamy czasu się kłócić, co jest dość częstym zjawiskiem w nawet najdoskonalszych parach. Każde spotkanie po dość długiej przerwie jest niesamowite i ekscytujące. Namiętne powitania, wspólne cieszenie się każdą chwilą spędzoną razem sprawia, że zapominamy na te kilka godzin o wszystkim i wszystkich, co nas otacza. Liczy się ta chwila, kiedy możemy złapać się za ręce, pocałować, przytulić, po prostu być ze sobą. I wyobraźcie sobie to uczucie, podoba się Wam? Mnie owszem, ale…

…tak, ale! Owe związki mają swoje minusy. Jak powiedział mi mój przyjaciel one nie mają nawet szansy przetrwać, bo na odległość nie ma tej czułości, poczucia bezpieczeństwa. Zeus w jednym ze swoich utworów rapuje: „Mamy iPhone'y, laptopy i w chwile/ 3/4 naszej poczty nam przychodzi na e-mail/ Może się mylę, może mi się wydaje/ Lecz im jesteśmy bliżej, tym jesteśmy dalej- tak, jesteśmy dalej bo brakuje nam bliskości. Bliskość, a jak Wy rozumiecie to słowo? Według mnie to bycie ze sobą i poczucie, że można na sobie polegać w każdej chwili, a w związkach, o jakich piszę jest to praktycznie nie możliwe. Kolejnym powodem jest zaufanie, związki na odległość stanowczo nie są dla osób małoufnych. W nich trzeba kierować się bezgranicznym zaufaniem (w sumie jak w każdych innych związkach, ale to pomińmy teraz). Przecież nie wiemy, co nasz ukochany/ ukochana robi podczas naszej nieobecności. Kto wie może romansuje z koleżanką z roku?

Jednak czuję, że duże oddanie, wielka miłość, szczerość i przede wszystkim zaufanie mogą sprawić, że taki związek ma szanse istnieć i przetrwać. A Wy jak sądzicie, takie związki są hot or not?